czwartek, 15 września 2011

Na dobre

Wakacje tym razem skończyły się już na dobre. Pogoda fajna, ale zimno, szczególnie w nocy, więc czas było wracać. Ale tyle, ile przeżyłem w te wakacje, to chyba nigdy wcześniej nie przeżyłem. Wracam jednak do ostatnich wakacji.
Siedzę ja ci sobie na werandzie,


rozglądam się dookoła i nagle... oczom nie wierzę, przecieram je ze zdziwienia i dalej to samo. Widzę konie,

znaczy się łosie, Maciek mi powiedział, że to łosie. Nigdy takich wielkich zwierząt nie widziałem, więc myślałem, że to konie.

Patrzyliśmy się na siebie dłuższą chwilę, zapewne łosie były zaskoczone mną, tak jak ja nimi, po czym ja zdecydowałem, że już się napatrzyłem, i poszedłem na grządkę, tam zawsze bezpieczniej.



Przetrwałem na tej grządce do nocy,



tak dla bezpieczeństwa.
Potem włączyłem "żarówy", dla pewności, czy aby te konie, znaczy łosie, czasem się na mnie w chaszczach nie zaczaiły.


Gdy już się upewniłem, że teren jest bezpieczny, szybko pobiegłem do domku umyć swoje zabłocone łapki.

Umyty, błyszczący i pachnący, ale też zmęczony, pogrążyłem się w zbawienny sen.

Nazajutrz zaś... cdn.

3 komentarze:

  1. Oj żal wakacji Lucek,
    takie fajne przygody na działce...
    Ale łosie to już naprawdę niespodzianka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jakie fajne te Łosie :)!... I wakacje :D

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny ogonek do góry:D chyba jednak jeszcze nie śpi:D
    a łsie mega:D

    OdpowiedzUsuń