wtorek, 20 września 2011

Nazajutrz, czyli wakacji ciąg dalszy

Rankiem wraz z Dosią bawiliśmy się na drzewie.

Lubię Dosię, bo fajnie można się z nią pobawić.



 Gdy już nam się ta zabawa znudziła, poszedłem popatrzeć na motylki, których zleciało się całe mnóstwo.

Chciałem nawet jednego upolować, ale...

odfrunął.
Jak każdy dzień na działce zleciał mi bardzo szybko. Wieczorem, ku mojemu zdziwieniu, natknąłem się na...
obcego,

czarnego kota z mega żarówami. Zapraszałem go do nas, ale on tylko siedział i się gapił.

Nie to nie, pomyślałem, twoja strata, bracie, dodałem i oddaliłem się w kierunku domku. Ludzie siedzieli na ganku, palili świece, panowała cisza i spokój. Tylko dzikie kaczki co jakiś czas krzyczały, nie wiedzieć czemu.

A ja robiłem się coraz bardziej senny.

Następnego ranka pogoda się popsuła i wróciliśmy do domu. Szkoda.

3 komentarze:

  1. W tym roku wakacje trwają i trwają.
    U nas dzisiaj było przepięknie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześliczne te kotki. My mamy pieska i ówielbiamy ;-))) grzybasy. Zapraszamy do nas na www.grzybypl.blogspot.com. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. na ostatnim zdjęciu wygląda przesłodko:D

    OdpowiedzUsuń