poniedziałek, 28 listopada 2011

Maminsynek

Wydobrzałem jakby, dzisiaj byłem na ostatnim zastrzyku, śpieszę do klawiatury, zanim Tośka mnie ubiegnie, bo widziałem, że już sobie ostrzyła pazurki. Tośka rozpanoszyła się już na całego. Gania Maćka i wujaszka po całym mieszkaniu. Ja się nie daję. Wyobraźcie sobie, że chciała zabrać moją zabawkę, też coś. Ofukałem ją jak należy, moja zabawka i basta. Muszę jednak przyznać, że Tośka to zdolna czarnula jest. Już zakumała, jak na umywalkę wchodzić i wodę z kranu pić.

Na stole też się już zadomowiła.

Drapak okupuje i co rano obserwuje, co się dzieje na podwórku.

Na dodatek pozwala sobie gryźć i drapać moich ludzi.

Chyba nie muszę pisać, że jestem zbulwersowany i... zazdrosny. Maciek powiedział, że mi przejdzie, i nazwał mnie maminsynkiem. Też coś, Buncol jeden, zapomniał, jak na mnie fukał, kiedy byłem mały. Teraz to sobie gania z Tośką, bo Tośka mu nie, przymierzając, "kota" goni, że hej. Ale jeszcze zobaczymy, kto jest maminsynkiem.

3 komentarze:

  1. Lucuś nie denerwuj się. Wiesz ja też mam taką czarnulę, która będąc dokładnie w takiej samej pozycji jak Tosia, też gryzie. Widać czarne kocice tak mają :))
    Pozdrowionka dla futerek i Dużych. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Lucek :-)
    Nie daj się tej czarnej :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... - z doświadczenia wiem, że czarnule mają w sobie to coś... Pozdrówka dla wszystkich kotków!

    OdpowiedzUsuń