środa, 28 grudnia 2011

Po świętach, czyli dzień jak co dzień

Święta minęły, na dworze przedwiośnie. Mama Misia ma się dobrze, razem z Dosią urzędują na działce i ani myśli, aby wracać w cztery ściany.





Trochę jej się nie dziwię, ja już zapominam, jak to jest na tej działce, i nie wiem, czy będę pamiętał, jak się po niej poruszać, jak już w końcu na tę wiosnę tam pojadę.
Tośka, czyli poco diablo, wiosnę też czuje, nie dość, że domaga się otworzenia drzwi balkonowych, to jeszcze mnie małpuje i się po nich wspina.


Mnie jako starszemu pozostaje tylko patrzeć, kiedy spadnie. Buncol ma to w nosie, woli rozłożyć się na krześle, 


wujaszek zaś woli przyglądać się wszystkiemu z daleka,


a tymczasem Tośka szaleje, szaleje, szaleje...



i końca nie widać. 

1 komentarz: