wtorek, 6 lipca 2010

Weekend na działce 2

Gdy nadchodziła noc, my się wyraźnie ożywialiśmy, wstępowała w nas podwojona energia i zabawom nie było końca.
Polowaliśmy na siebie, spacerowaliśmy po dachu

albo upajaliśmy się nocnymi widokami :)

Zmęczeni wracaliśmy potulnie do domku,

gdzie czekało na nas łóżeczko.

Maciek zanim zdecydował się na spanie, musiał przejrzeć się w swoim ulubionym zwierciadełku i upewnić, że wciąż jeszcze jest najpiękniejszym kotem na świecie.

Pomyślałby kto, ale niech mu będzie, chociaż wiem i bez zwierciadełka, że to ja jestem najpiękniejszy.

Rano skoro świt zrywał nas na nogi wręcz niesamowity jazgot ptaków. Awanturowały się tak okropnie, że musieliśmy budzić ludzi, aby otworzyli nam drzwi w celu sprawdzenia, co się na tym dworze dzieje.

Przy okazji witałem się ze słonikiem, który nie wiadomo z jakich przyczyn tkwi w tej wanience całymi dniami, i wyrywałem na drzewo uspokoić to całe rozkrzyczane bractwo.


Gdy ludzie wstawali, wracaliśmy, aby oddać się błogiemu, nagle przerwanemu wypoczynkowi.

2 komentarze:

  1. Lucek ale mieliście wspaniały wyjazd :-) Tyle przygód! Zazdrościmy wam działki, trawki, drzew, ptaszków - ach zazdrościmy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło Was obu podziwiać na łonie natury i w pościeli także ;-)
    Hersylia

    OdpowiedzUsuń