piątek, 16 marca 2012

Cepelia

Widzę, że wiosna już przyszła, super :) Jeszcze tylko czeka mnie sterylizacja i wio na działkę. Aha, zapomniałam nadmienić, że to ja Tosia piszę :)) Lucek się gdzieś zakamuflował, to przejęłam jego rolę :) Tak na chwilę, znaczy się.
Czekając na wiosnę, zajęłam się cepelią. Dokładnie to mój człowiek się nią zajął  i tworzy, ale ja pomagam.


Szczególnie rajcują mnie farby i ich odcienie, tudzież serwetki, kleje, pędzelki. Doradzam zatem, jak mogę, aby rękodzieło wyszło jak należy.
Po prostu odkryłam w sobie duszę artystki. Kabelki, które podgryzałam, to też w zasadzie było twórcze, czyż nie? Teraz trochę trudniej mi je podgryzać, bo ludzie psikają je jakimś zajzajerem, który śmierdzi, ale dopóki smrodek nie zniknie, to... zajmuję się cepelią :)))
Oczekiwanie na wiosnę urozmaicają nam Jaśki, czyli tzw. gołębie. Rozbestwiły się i wredne bestie na parapecie siedzą, czym denerwują i mnie, i Lucka.

Rozumiem, że przylatują się najeść, ale bez przesady, parapet jest w końcu nasz. Nawet Maciek nie wytrzymał tego nagłego ataku parapetowego i się zainteresował tym całym zjawiskiem.


W końcu po interwencji Lucka


Jaśki wróciły na swoje miejsce.

Dobra, idę zająć się cepelią, nowy towar dowieźli, będzie co malować i kleić. Narka.

4 komentarze:

  1. No - niezła pomoc - hahaha - najlepsze kabelki - rozrabiaka :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez moment myślałam ,
    że to Lucka będą kastrować :-)))
    Kciuki za sprawną sterylizację!
    Też nie przepadam za gołębiami...

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja bym chciała zobaczyć wyniki tej pomocy ;D. Czyli Cepelię już gotową :D. Mam słabość do "rękodzieła"...

    OdpowiedzUsuń
  4. cepelii ci u nas dostatek:))

    OdpowiedzUsuń