poniedziałek, 1 czerwca 2015

Byłam na działce

W końcu się doczekałam, pojechałam wraz z Lusią.

Było klawo, nie obyło się bez przygód.

Idziemy sobie rowem, patrzymy "Ruda", znaczy Misia vel Michalina, dla znajomych Halina :)))

Paczymy, jakaś dziwna ta ruda, pręgi ma, myślę sobie od słońca dostała czy jak??

Paczymy bardziej, ale ruda jakaś zupełnie do siebie niepodobna i chrząka jakoś tak dziwnie, myślę chora czy co?? Aż tu nagle.....


rude się odwraca i co patrzymy??? Dzik stoi przed nami. Toż to szok, myślę. Posuwam się o centymetr, a on w nogi. Uciekł, a tak chciałam sobie jeszcze popatrzeć.
Wróciłam na działkę i tak sobie na niego czekałam.

Przy wodopoju kaczkami.

Lucha szalała zaś. A to czaiła się, a to ukrywała, zapewne przed dziczkiem.

 Następnego dnia pojechał Maciek. Maciek jak to Maciek, spacerował, obserwował.


Trochę się w piachu potarzał i wrócił. Dziczka nie widział. A szkoda.


Podobno za kilka dni znowu jadę na działkę, będę czujnie wypatrywała prosiaka :)) Może go zwabię na grilla :))

3 komentarze:

  1. Życzę jak najwięcej takich przygód!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa!!! Jaka pyszna kapiel w piachu! A dzik sliczny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń