poniedziałek, 5 lipca 2010

Weekend na działce 1

Dałem się wywieźć na działkę na całe 3 dni. Z początku perspektywa spędzenia tylu dni na trawie, w kwiatach i na drzewach nie wzbudzała mojego zachwytu, ale potem, jak tylko posmakowałem, co to prawdziwa wolność, byłem uradowany.
Włóczyliśmy się z Maćkiem  po ogródkach do późnych godzin wieczornych, nawet zapominaliśmy o jedzeniu, tylko o piciu pamiętaliśmy, no i meldowaliśmy się naszym ludziom, aby się nie martwili.


Maciek znowu upolował myszkę, ale nie chciał się nią ze mną podzielić.

Mogłem się co najwyżej przypatrywać, jak on się  z nią rozprawiał. Zresztą, ja tam wolę sztuczne myszki, toteż nie paliłem się zanadto, aby tę prawdziwą skosztować, jak to zrobił Maciek.
Wspinanie się na drzewa w celu upolowania ptaszka już znacznie bardziej mnie rajcuje.

Co prawda, ptaszków nie udaje mi się złapać, ale samo siedzenie na drzewie to już frajda niebywała.
Ponadto jestem miłośnikiem kwiatków, dlatego uwielbiam się w nich wylegiwać.

A gdy jest gorąco, zdecydowanie preferuję cień i gołą ziemię.


A przyznaję, że gorąco było i z utęsknieniem czekaliśmy na noc, która przynosi ulgę i prawdziwy raj dla kotów, ale o tym w następnym odcinku.

3 komentarze: