Wyleguję ci ja się na kanapie i łypię okiem na okno, czy aby sikoreczki nie przyleciały, bo lubię je bardzo......... obserwować.
Nagle patrzę i oczom nie wierzę.
Potwór jakiś, kociołów czy co? Przyleciał do karmnika i patrzy się na mnie. Aż mnie strach obleciał i pot zimny oblał. A nuż wleci do środka i mnie porwie, pomyślałem.
Szybko pobiegłem na ratunek, ale tylko suczka Maggie w pobliżu była.
"Pomóż mi ", krzyczę, potwór na balkonie, pewnie się tu wedrze. Maggie dziwnie na mnie spojrzała, leniwie się podniosła i w kierunku balkonu się udała. Jak ją kociołów zobaczył, to w te pędy odleciał.
"Chociaż na tyle się przydała", pomyślałem i powróciłem do poprzedniego zajęcia, czyli obserwowania karmnika, do którego zawitał gołąb.
Szkoda, że nie sikorka albo wróbelek, ale zawsze to lepsze niż kociołów, no nie? Mogłem więc spokojnie pójść i wylegiwać się dalej bez obawy, że coś mnie porwie.
Wielkanoc :-)
-
*Wspaniałych Świąt Wielkanocnych ,*
*relaksu, wypoczynku i smakołyków,*
*oraz ...*
*duuuużo kocich baranków :-) :-) :-)*
*Pozdrawiamy :-)*
6 lat temu
Kotecek, bo to ci ptasecek nie wiedział, czy to on za kratkami, ciy ti?
OdpowiedzUsuńAle przygoda z kociołowem :-)
OdpowiedzUsuń