niedziela, 3 stycznia 2010

Leniwe popołudnie

Leżę tak sobie na drzewku i myślę, czym by tu się zająć.

Wszyscy śpią, nie ma się z kim bawić, może pogonię ogon. Już nieraz próbowałem go złapać i oderwać, ale bez skutku, niestety. Wziął się i uczepił jak rzep.

Sprawdzam, czy na pewno jeszcze jest, i widzę, że jest. Robię fikołka,


łapię łapą i mam go.


Wyprostowuję się lekko, poprawiam, a on myk i znowu mi ucieka.


Ponawiam akrobacje i

tym razem go złapałem, udało się, hurra. Tylko co dalej? Myślałem i nic nie wymyśliłem. Ogon jak był, tak jest . Postanowiłem poszukać kogoś innego do zabawy i zostawić ten uparty ogon w spokoju. Natrafiłem w pokoju na ważkę zwaną janiołem.

Już zacząłem ją konsumować, gdy nagle usłyszałem ciche wołanie "szukaj mnie". Zostawiam ważkę i lecę do przedpokoju, wskakuję na szafę, patrzę, a w budce wyleguje się wujaszek Rudy.

Mam cię, mówię, ale on tylko spojrzał i dalej się wyleguje. Za chwilę słyszę znowu "szukaj mnie", a to Maciek się schował. Schodzę na dół, biegam, patrzę, zaglądam, a tu nic, tylko chichot słyszę, spoglądam w górę i oczom własnym nie wierzę.

Maciek w szafie wisi i wieszak udaje.
Zmęczony i znużony zabawami postanowiłem też poudawać, tyle tylko, że...... hot doga w leniwe popołudnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz