wtorek, 16 lutego 2010

Kocie zajęcia

Na ogół popołudniami oglądam telewizję, bo co innego może robić kot, kiedy na dworze zima?
Akurat pokazywali śnieg i ludzi po nim jeżdżących.

Wcześniej naoglądałem się, jak skaczą na nartach, i pomyślałem, że jak tylko zechcę, to też mogę skakać, co prawda bez nart, ale co mi tam.
Jak pomyślałem, tak zrobiłem.

Wspaniałe odbicie, długi skok i miękkie lądowanie na stoliku z TV. Brawo, brawo, usłyszałem. To Maciek podziwiał moje sportowe osiągnięcie. Szkoda, że ludzie tego nie widzieli, byliby zapewne dumni z tego, jak pięknie skaczę. Ale oni w tym czasie robili pranie. Szybko więc pobiegłem zobaczyć, jak im to idzie, i ku mojej wielkiej radości znalazłem "kupę" ciuchów przygotowanych do pralki.

 

Nawet nie macie pojęcia, jak wspaniale jest się tarzać w takich brudnych rzeczach. Maciek preferuje bezpośrednie wskakiwanie do kosza na brudy, a ja szczegółowe ich obwąchiwanie i

  

lizanie. Uwielbiam tulić się do ludzkich ciuchów - to tak, jakbym się z nimi miział, niemalże.
Wołałem Maćka, aby dołączył do tej uczty, ale on wolał hipnotyzować gołębia w karmniku.



W końcu jak już skończył swój nieudany seans, przybiegł i zaczął prać...... ale nie żadne tam ciuchy, tylko mnie,



frustrat jeden. Ale ja mu i tak jeszcze pokażę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz