środa, 24 marca 2010

Atrakcje

Wczoraj mój człowiek pojechał na działkę. Wrócił taki jakiś dziwnie podniecony, że aż strach. Potem długo z drugim moim człowiekiem rozmawiał, w końcu pokazali nam, o co chodzi.


W zasadzie nie bardzo wiem, co to jest. Wygląda jak kulka biało-szarej waty i nie bardzo rozumiem, o co to całe zajście. Maciek powiedział, że to królik. Jak się spytałem, co to królik, to Maciek odpowiedział, że to taki kot, który skacze jak wróbel.
Wróble to ja widziałem na balkonie, ale żaden nie wyglądał jak ta włochata kulka. Ale co tam, może są włochate wróble?
Drugą atrakcją była podróbka.


Czyli kot a la Maciek, który przybłąkał się na naszą działkę w poszukiwaniu jedzenia. Maciek nie był zbytnio uradowany z tego faktu i nieomal popadł w histerię, że ktoś śmie wałęsać się po jego działce, kiedy on bezczynnie wyleguje się w domu na kanapie.
Ludzie go pocieszyli, że lada dzień pojedzie na działkę rozprawić się z obu intruzami.
A ja, co ze mną, kiedy ja pojadę, ja też chcę się rozprawić i w ogóle pobiegać po drzewach, kwiatki powąchać. Tymczasem zostało mi wiszenie na drzwiach i straszenie gołębi, to tak w celach praktyki, cobym wiedział, jak się zachować na tej działce, jak by co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz