środa, 10 marca 2010

Te co skaczą i fruwają

Leżę ja ci sobie w moim domku, odpoczywam, relaksuję się i nagle słyszę - gołąbki przyleciały.

Na hasło gołąbek, tudzież sikorka, szpak czy inny skrzydlaty, melduję się przy oknie.

Najpierw ostrożnie patrzę przez firankę, co się dzieje, udając wiewióra dla niepoznaki. A potem myk,


wychylam się i wołam  "a kuku, mam cię". Zazwyczaj wtedy gołąbki odlatują, ale tym razem chyba mnie jednak nie przyuważyły, tak się dobrze zakamuflowałem, i dzięki temu mogłem sobie dłużej pooglądać skrzydlatych przyjaciół.

Tak minęło przedpołudnie. Po południu zdecydowaliśmy z Maćkiem, że należy nam się wzmacniająca drzemka, bo przed nami jeszcze harce, gonitwy i swawole.

3 komentarze:

  1. Dopiero Was odkryłam i czym prędzej dodałam do listy odwiedzanych blogów:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękujemy za odwiedziny:) Polecamy się na przyszłość:))

    OdpowiedzUsuń