sobota, 21 listopada 2009

Pudełka, torby, pierzyny

Urosłem, urosłem, jestem wielki. Nie mieszczę się w pudełku. Łapy mi wystają, głowa się kiwa, jak w takich warunkach się wylegiwać?

Dobrze, że chociaż ta szafa za mną stoi, to mogę głowę oprzeć, inaczej byłaby kicha, zero spania, zero wylegiwania.

Ciekawe, kiedy ludzie przyniosą nowe pudełko, takie cobym w nie wlazł cały? Bo jak wiadomo, pudełko to podstawa, bez pudełka nie da się żyć. Co tam kanapy, fotele, pierzyny. Solidne, duże pudło to jest to. Każdy kot wam to powie.
Z braku pudełka może być torba na zakupy, foliowa albo ekologiczna, nam jest wszystko jedno, byle się można było schować.

Najlepiej jak coś w niej jest, mogą być zakupy, świeżo przyniesione ze sklepu. Jak tylko torba zostaje postawiona na podłodze, jest nasza. Musimy sprawdzić, czy czasem coś dla nas nie zostało zakupione, a że przeważnie jest, więc tym bardziej torba nasza.
Lubimy, jak torby zawierają materiał miękki, czyli ciuchy, kocyki czy inne tym podobne materiały, wtedy tak szybko z niej nie wyjdziemy, no chyba że pojawi się inna kusząca nas rzecz, w której moglibyśmy się powylegiwać, jak np. pościel. Może być świeża, ale niekoniecznie. W sumie nam jest wszystko jedno. Weźmy np. takie prześcieradło. Niby nic, a jednak.
Czasami pod prześcieradło zakrada się "coś", i to coś wierci się i kręci, i trzeba to "coś" zwalczyć, zanim się nie rozpełznie po mieszkaniu.


Zdarza się, że prześcieradło samo z siebie staje się groźne i też należy je atakować co sił.

Najgroźniejsza zaś wydaje się być kołdra, czyli to, czym moi ludzie się przykrywają. Ale tę kołdrę pozostawiam Maćkowi, on jakby bardziej wyszkolony w ujarzmianiu tego przykrycia.

Ja wolę poczekać, aż moi ludzie wejdą pod tę kołdrę, i wtedy atakować mnóstwo ruszających się i żyjących pod kołdrą nieznanych mi bliżej istotek, zwanych przez ludzi nogami.

2 komentarze: