poniedziałek, 30 listopada 2009

Uczę się

Postanowiłem, że zamiast cały czas się tylko wylegiwać, zacznę się uczyć. W końcu jestem już dużym kotkiem, po szczepieniach, to nie mogę tylko polegać na wiedzy Maćka czy wujaszka Rudego. Muszę sam się dowiedzieć, co i jak.
Edukację zacząłem od pudełka z obrazkami, zwanego przez ludzi telewizorem. Maciek powiedział, że mieszkamy w Warszawie, więc nastawiłem TVN Warszawa.

Jedyne, co zobaczyłem, to tysiące dźwigów, znaczy miasto się dźwiga, chyba. Potem pokazała się jakaś kobitka, ale nią nie byłem zbytnio zainteresowany, bo ludzi to mam w domu.

A ja byłem żądny wiedzy. Przypomniało mi się , że ludzie przynieśli taką dużą kolorową kulę. Postanowiłem ją pooglądać, bo Maciek mówił, że to globus. Nie wiem, co to globus, ale jak Maciek mówi, że globus, znaczy, że coś ważnego.

Kula jak kula, fajna, tylko szkoda, że taka duża i pokulać jej nie można. Wzorki na niej też niczego sobie, ale jak i czego można się z niej nauczyć?
Jak tak siedziałem i dumałem, przyszedł Maciek z kijem,

pomruczał, że tam to Ameryka i Afryka dzika, to poszedłem sobie. Wolę już oglądać album z kwiatkami, niż słuchać mruczeń Maćka.

Zawsze to ciekawsze niż jakaś dzika Afryka. Ale Maćkowi wyraźnie nie spodobał się pomysł z albumem. Wtargnął do mojego "posłania" i demonstracyjnie mi go zamknął.

Widać dla niego ta jak jej tam Afryka, Ameryka ważniejsza niż kwiatki w ogródku. Nie pozostało mi nic innego, jak przeglądnąć walającą się po podłodze gazetę.

Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu wyczytałem, że była kocia wystawa. Koty się na niej ponoć wystawiały. Ale co one tam wystawiały, tego już nie napisali. Ja też mógłbym się wystawić, a właściwie to mógłbym wystawić swój ogon, który nie wiedzieć czemu uczepił się mnie jak rzep i ciągnie się za mną wszędzie. Łapię go i gryzę , a on nic tylko szwenda się za mną i żyć nie daje, a tak to mógłbym go wystawić i miałbym go z głowy.
Dobra, lecę na drzewo, ups, drzewo zajęte, poczekam, aż się zwolni. Do następnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz