Ja tymczasem jestem na diecie, a właściwie na głodówce. Moi ludzie karmią mnie nie wiadomo czym. Dają mi jakieś chrupki, które smakują jak tektura, i wmawiają mi, że to dla mojego dobra. Już ja wiem lepiej, co jest dla mojego dobra. Kurczak gotowany, ewentualnie jakaś kiełbaska czy może parówka. W najgorszym wypadku gotowe danie a la Royal Canninie czy coś w tym stylu. Sucha karma może być, ale z umiarem, i to ta z najwyższej półki. A to, co teraz dostaję... a fuj, tylko wujaszek Rudy ją je, ale wujaszek Rudy je wszystko, więc co się dziwić. Mam nadzieję, że jakoś przetrwam ten kryzys i nie zdechnę w tak zwanym między czasie, ale......... Nie będę ludziom ułatwiał tego głodzenia, mam plan B. Albo jedzenie, albo nieprzespane noce, ciekawe, kto wygra:)))
No dobra, wiem, że mam rozstrój żołądka czy coś w tym guście i że robią to dla mnie, ale.... ja chcę jeść!!!!!
Wczoraj wyżywałem się na wujaszku Rudym, który wdarł się na moje posłanie, albo może to ja się wdarłem na jego, no nieważne.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz