wtorek, 27 października 2009

Nuuuuuuuuuda

Nie piszę nic ostatnio, bo nic się nie dzieje. Po prostu nuuuda!!!! W niedzielę Maciek pojechał na działkę. Wrócił mocno zdegustowany. Ani myszy, ani ważek, działka wyglądała żałośnie. Podobno spotkał moją mamę, spacerującą po opustoszałych ogródkach.
Wczoraj lało cały dzień, to się wylegiwaliśmy.
Maciek jest niezastąpiony w tej dziedzinie, ale i ja staram mu się dorównać jak potrafię.


Dzisiaj jakby wyjrzało słoneczko i od razu nabraliśmy ochoty do zabawy w chowanego.

Potem była gonitwa po mieszkaniu, a na koniec wzajemne się pranie. Uwielbiamy takie ekstremalne sporty. Zresztą, który kot tego nie lubi, poza dziadkiem Kajtkiem?

Nasze gonitwy, chowania się po kątach, zwisania ze stołu, wieszania się na firankach, zaglądania w gary, skakania po meblach może jedynie powstrzymać, nagła i nieoczekiwana, wizyta pana....... Gołębia.

Na hasło "Gołąb" wszyscy ruszamy do okna. Złapać go przez szybę nie złapiemy, ale przynajmniej nastroszymy swoje "piórka" i rozejdziemy się do innych naszych ulubionych zajęć.

Ja do baraszkowania,

Maciek do spania,

a wujaszek Rudy do wyjadania psu chrupek.

Dziadek Kajtek na ogół się kamufluje i nie wiadomo, gdzie jest i co robi, chyba że............ ludzie zostawią na wierzchu mięso. Wtedy bardzo łatwo jest dziadka Kajtka znaleźć...

buszującego w piersiach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz