niedziela, 18 października 2009

Mam nowy dom

Wyobraźcie sobie, że ja też wylądowałem w koszyku i wyruszyłem w nieznaną mi podróż. Nie należało to do wielkiej przyjemności. Jak dla mnie trwało to zdecydowanie za długo, trzęsło, chrobotało i nie dało się z tego koszyka wyjść. Potem jak już podobno zajechaliśmy na miejsce, to jechałem jakąś dziwną machiną w górę. Wszystko po to, aby na "dzień dobry" ujrzeć wielkiego grubego rudego kota i chudego, starego srebrnego kota, którzy z ciekawością mi się przyglądali. W nowym miejscu wszystko pachniało inaczej niż dotychczas i było pełno przeszkód zwanych meblami. Przyjechał z nami również Maciek i Maggie. Maciek, Rudy i srebrny nie odrywali ode mnie wzroku, można powiedzieć, że śledzili każdy mój ruch, aż czułem się dziwnie, a przecież chciałem tak bardzo pójść i użyć piasku. Rudy omijał mnie z daleka, jakby się mnie bał, hahaha. Srebrny zwany Kajtkiem po krótkim czasie zaczął mnie jakby nie zauważać, tylko Maciek wskazał mi drogę do kuwety. Trochę się zestresowałem tym wszystkim i bardzo zapragnąłem mamusi. W sukurs przyszły ręce i kolana mojego człowieka, który potrafił ukołysać mnie do snu.
Gdy odpocząłem, zacząłem odkrywać ten mój nowy "świat". Najbardziej spodobało mi się takie śmieszne drzewo, na którym można się położyć, a nawet popatrzeć na gołębie, które często przylatują. Wujaszek Rudy też tam lubi przebywać i nawet nie miał nic naprzeciw, abym i ja na tym drzewie posiedział.
Z dziadkiem Kajtkiem obchodzę się delikatnie, w zasadzie to tylko się do niego przytulam, bo dziadek bardzo stary jest i bawić się już nie chce. Ale fajnie mieć takiego dziadka, bo jakby coś, to zawsze można się za niego schować i mnie żaden wujaszek nie ruszy.

Wujaszek Maciek to inna historia. Właściwie to bardziej mój kumpel niż wujaszek. Często mnie bije, ale też się ze mną bawi w chowanego i gania ze mną po całym mieszkaniu. Najbardziej lubimy bawić się sznurkiem, skakać po "drzewie" i parapecie. Rzadko bo rzadko, ale zdarza się, że razem śpimy. Choć często ze sobą walczymy, to jednak bardzo się lubimy, bo Maciek, podobnie jak i ja, jest z działek i wie, jak trudne jest życie działkowego kotka.
Zapomniałem, że jest jeszcze Maggie zwana psem, ale z nią się też nie bawię, bo wielka taka i ma wielkie kły i dziwnie pachnie, a w ogóle to ciągle śpi, bo podobno jest jeszcze starsza niż dziadek Kajtek, tak mówi wujaszek Rudy, ale to chyba niemożliwe, bo dziadek Kajtek jest stary jak świat. Jak na razie bardzo mi się tu podoba. Myślę, że zostanę na dłużej, w końcu pobawić się jest z kim, ciepło jest, jedzenia w bród i są ludzie, którzy mnie głaszczą i tulą. Co więcej do szczęścia potrzeba? Mrauuuuuuu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz