poniedziałek, 7 grudnia 2009

Ja czy nie ja?

To jakbym był ja, tylko że kot nie mój. Nie przypominam sobie takiego kota w moim domu. Znaczy, że to nie ja. Skoro patrząc na zdjęcie sam nie wiem, czy to jestem ja, czy nie ja, to znaczy, że mam sobowtóra. Wypisz wymaluj ja. Nawet mina taka sama jak moja, kiedy ktoś się bezczelnie pcha i nie da się wyciągnąć jak należy. Swoją drogą kolorowa kicia wygląda na trochę podduszoną, oczy jej z orbitek wyszły jakby, ale musi że lubi, bo z koszyczka nie ucieka. No, chyba że mocno splaszczona, bidula.


Wciąż jakbym to był ja, ale ta kicia zdecydowanie nie moja. Ja mam koty i to trzy, ale wyglądają inaczej, a ta kicia to taka 4 w 1, czyli trochę ja, trochę rudy, trochę Maciek i bardzo trochę, prawie wcale dziadek. Maciek przyszedł, pooglądał i rzekł, że to mój bliźniak, czyli Lolek być musi, skoro nie ja. No i zagadka się rozwiązała, a już myślałem, że pamięć mnie zawodzi w tak młodym wieku.

Musicie jednak przyznać, że nikt nie jest w stanie nas rozróżnić, skoro my sami siebie nie rozróżniamy i myślimy, że to my, a to nie my, tylko ten drugi.
Cieszę się, że Lolek się odezwał. Myślałem, że zapomniał o bracie. Okazało się jednak, że polował na potwora, co się w jego kuchni zagnieździł, i czasu na pisanie nie miał.

Z trudem się z nim uporał i nad zlewem powiesił, coby inne potwory już do jego kuchni nie śmiały wchodzić i głowy mu zawracać. W końcu to nie kocie zajęcie potwory zwalczać, tylko je degustować co najwyżej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz