piątek, 25 grudnia 2009

Świątecznie

Moi ludzie mieli wczoraj siedzieć do północy i czekać, aż przemówimy ludzkim głosem, ale usłyszeli w telewizji, że na Podkarpaciu jak ktoś usłyszy swoje zwierzę mówiące ludzkim głosem, to nie dożywa następnych świąt. Toteż jak to usłyszeli, to szybko do łóżek polecieli. Tymczasem o północy my wszyscy zebraliśmy się wkoło wraz z Maggie oczywiście i sobie pogadaliśmy o tych naszych ludziach po ichniemu. Śmiesznie było. Ten ichni Mikołaj przyszedł i jak usłyszał, że my mówimy, to biedny aż czapkę ze strachu zgubił.

Ale prezenty zostawił, a to ważne. My dostaliśmy wory jedzenia i myszki do zabawy. A ludzie książkę.


Maciek jak ją zobaczył, to od razu mnie poinstruował, że należy szybko ją przeczytać, bo ona zawiera wiele ciekawych rad, jak podokuczać ludziom.
Najpierw Maciek się edukował.
A potem ja.

Wiecie, że ten numer ze ściąganiem prania z suszarki w tej książce jest :))
Ja zaadaptowałem inny numer. Ściąganie ważki z choinki. Maciek mówi, że to żadna ważka, tylko anioł. Jak zwał, tak zwał. Mnie tam przypomina ważkę, na którą tak dzielnie polowałem latem na działce.

Dzisiaj są święta i staramy się być grzeczni. Po prostu się relaksujemy


i podziwiamy okienne światełka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz